Sobotni żużlowy trip do Warszawy uważam oficjalnie za BARDZO dany. Maciej Janowski drugi, ale w sumie dla mnie, to on wygrał te zawody. Atmosfera w autobusie, na stadionie jak zwykle super. Krótka żużlowa relacja z Grand Prix w Warszawie w poście.
Z całej ekscytacji zawodami w Warszawie obudziłam się o 5:30. Może przez to, że zabierałam ze sobą rodziców w ramach prezentu dla nich. Obejrzeć zawody żużlowe na Stadionie Narodowym, przy ponad 40 tysięcznej publiczności, ma to swój klimat. Ponad to 13 maja na lotnisku w Powidzu obywał się "Dzień Otwartych Koszar" od godziny 9:00 samochód za samochodem jechał w stronę lotniska. Około 11:00 był już 10km korek... W domu przypominałam rodzicom o wszystkim, żeby telefony sobie podłączyli, zabrali picie, jedzenie, itp. Aby nie iść 2km na przystanek z całym ekwipunkiem, ciotka zawiozła nas na rynek w Witkowie. Po 3 minutach zorientowałam się, że zostawiłam telefon pod ładowarką... w domu... Wkurw, bo inaczej tego nazwać nie mogę. Ale byłam wściekła. Gdyby nie ten cały cudowny korek, który sięgał już Małachowa wróciłabym po telefon do domu, a tak niestety musiałam jakoś "przeżyć" ten fakt. Dobrze, że Iza zabrała lustrzanka i pożyczyła mi swój telefon.
Wyruszyliśmy do Gniezna. Po drodze korek sięgał aż Niechanowa, czyli jakieś 19km. Współczuje ludziom w tych samochodach, ale chyba nikt nie spodziewał się takiego obrotu sytuacji. Pierwszy słoneczny weekend i ludzie chcieli wykorzystać ten czas. Żal mi tylko takiego zwykłego Kowalskiego, który jechał sobie na działkę, czy z targu i musiał przez to przechodzić, chociaż kto znał okolicę jechał na skróty.
Ale wracając do naszego wesołego autobusu. Z Gniezna pojechaliśmy do Słupcy przez Wrześnię, bo nie było najmniejszego sensu jechać przez Witkowo. I w taki cudowny sposób przez 2 godziny byłam 15 km od domu. Szaleństwo. A telefon leżał w domu. Gdybym wiedziała, ile czasu to zajmie wysłałabym kogoś po niego, no ale korek wszystko utrudniał. Dobra już nie będę marudzić o tym telefonie.
W pewnym momencie zaczęliśmy myśleć, żeby tylko zdążyć na pierwszy bieg, bo czasu ubywało coraz szybciej, a każdy liczył się z tym, że w Warszawie będę korki i nie będzie gdzie stanąć. I tak tez było. Na przystanku autobusowym szybka ewakuacja z autobusu, i idzie ma stadion. Musieliśmy obejść pół stadionu, żeby dojść na naszej bramy. Przez bramami kolejki do rewizji osobistej. Powiem wam co mi się zdarzyła pierwszy raz w życiu. Nawet pod czapkę mi zaglądali... tego jeszcze nigdzie nie grali, nawet rok temu w Warszawie. Ale coś kiepsko ludzi przeszukiwali, bo wiara z Grudziądza lubelskie piersiówki wniosła ;)
Więc suma summarum zdążyliśmy na chwilę przed prezentacja. Kocham moment śpiewania hymnu narodowego... ciary na całym ciele, gęsia skórka... oraz imię i nazwisko Tomasza Golloba ułożone przez kibiców. Piękny gest i wparcie dla naszego mistrza. Po zawodach zauważyłam, że na Stadionie Narodowym był wyświetlany napis "Tomasz Mistrz Jest Jeden".
Jeśli chodzi o sam przebieg zawodów, moim zdaniem całkiem ciekawe, zwłaszcza kiedy startowali nasi zawodnicy: Maciej Janowski, Patryk Dudek, Bartosz Zmarzlik, Piotr Pawlicki oraz z dziką kartą Przemysław Pawlicki. Mogłoby być więcej mijanek, zdecydowanie więcej. Pięknie oglądało się bieg 8, gdzie Maciej Janowski przywiózł swoją drugą trójkę albo drugi półfinał, gdzie do ostatniego metra o finał walczył Bartosz Zmarzlik. Gorzowianin nawet przez chwilę był drugi, jednak stracił ta pozycję i ostatecznie przyjechał jako czwarty.
W finale mocno ściskałam kciuki za Magica. Jednak Fredka był naprawdę szybki i chyba mało kto się spodziewał, że to właśnie on wygra zawody w Warszawie. Trzeci był Doyle. A poza podium znalazł się Vaculik, na którego w autobusowych zakładach postawiłam 5zł.
Pokaz laserowy był super dla tych co siedzieli na prostej startowej... i najlepiej jeszcze na samej górze. Dla mnie jakoś super szalu nie robił, bo nie widziałam co tam dokładnie pokazywali. Fajerwerki mają jednak swój niepowtarzalny klimat.
Po zawodach zebraliśmy się wszyscy razem, aby poszukać autobusu, bo nikt nie orientował się zbytnio gdzie jest. Jednak udało się go znaleźć, jednak i tak czekaliśmy na jednego agenta, który nie mógł się odnaleźć. Wyruszaliśmy i chyba przez godzinę opuszczaliśmy Warszawę. Atmosfera w wesołym autobusie była wesoła aż przez całe 274km plus 2 km na pieszo do domu. O 4:15 zameldowałam się w domu ;) Po drodze umilając rodzicom czas śpiewając "Kiedy ranne wstają zorze", bo miałam natchnienie, ale czułam, że gardło powoli odmawia posłuszeństwa. Jednak jak wstałam to nie było tak źle.
Rodzice z prezentu zadowoleni :) Mama nie myślała, że wesoły autobus będzie równie wesoły przez cała drogę do domu. Tylko jak rano wstała od razu nuciła Zenka Martyniuka "przez twe oczy zielone zielone oszalałem" - hit autobusu. Cały żużlowy trip mi się podobał, zawody też. Najbliższy większy żużlowy trip do Leszna na Drużynówkę. Bilet oczywiście już mam kupiony :) Nie zwlekam tak jak w zeszłym roku w Manchesterze, że uruchomiłam wszelkie możliwe kontakty haha.
Wyniki końcowe:
1. Fredrik Lindgren - 16 (3,2,3,1,1,3,3) - 1. miejsce w finale
2. Maciej Janowski - 16 (3,3,0,3,3,2,2) - 2. miejsce w finale
3. Jason Doyle - 15 (3,3,2,2,1,3,1) - 3. miejsce w finale
4. Martin Vaculik - 10 (1,2,3,u,2,2,0) - 4. miejsce w finale
5. Tai Woffinden - 13 (2,3,1,3,3,1)
6. Bartosz Zmarzlik - 12 (3,2,2,3,2,0)
7. Patryk Dudek - 9 (2,3,3,u,1,0)
8. Niels Kristian Iversen - 9 (0,2,1,2,3,1)
9. Piotr Pawlicki - 7 (0,1,3,w,3)
10. Chris Holder - 6 (0,0,1,3,2)
11. Emil Sajfutdinow - 6 (2,0,2,2,w)
12. Antonio Lindbaeck - 6 (1,1,2,2,0)
13. Nicki Pedersen - 5 (2,1,1,1,0)
14. Greg Hancock - 4 (1,w,0,1,2)
15. Przemysław Pawlicki - 3 (1,0,0,1,1)
16. Matej Zagar - 1 (0,1,w,0,0)
R1. Krystian Pieszczek (Polska) - NS
R2. Paweł Przedpełski (Polska) – NS
Bieg po biegu:
1. Janowski, Pedersen, Hancock, Holder
2. Zmarzlik, Woffinden, Vaculik, Pi. Pawlicki
3. Lindgren, Sajfutdinow, Prz. Pawlicki, Zagar
4. Doyle, Dudek, Lindbaeck, Iversen
5. Doyle, Vaculik, Pedersen, Prz. Pawlicki
6. Dudek, Lindgren, Pi. Pawlicki, Hancock (w/u)
7. Woffinden, Iversen, Zagar, Holder
8. Janowski, Zmarzlik, Lindbaeck, Sajfutdinow
9. Pi. Pawlicki, Lindbaeck, Pedersen, Zagar (w/su)
10. Vaculik, Sajfutdinow, Iversen, Hancock
11. Dudek, Zmarzlik, Holder, Prz. Pawlicki
12. Lindgren, Doyle, Woffinden, Janowski
13. Woffinden, Sajfutdinow, Pedersen, Dudek (u)
14. Zmarzlik, Doyle, Hancock, Zagar
15. Holder, Lindbaeck, Lindgren, Vaculik (u)
16. Janowski, Iversen, Prz. Pawlicki, Pi. Pawlicki (w/u)
17. Iversen, Zmarzlik, Lindgren, Pedersen
18. Woffinden, Hancock, Prz. Pawlicki, Lindbaeck
19. Pi. Pawlicki, Holder, Doyle, Sajfutdinow (w/u)
20. Janowski, Vaculik, Dudek, Zagar
Półfinały:
21. Doyle, Janowski, Iversen, Dudek
22. Lindgren, Vaculik, Woffinden, Zmarzlik
Finał:
23. Lindgren, Janowski, Doyle, Vaculik
Sędzia: Krister Gardell
Źródło: speedway.info.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz