Gramatycznie może niepoprawnie, ale kto by się tam o to martwił. Tytuł idealnie opisuje sobotnią noc w jednym z klubów, bardzo popularnych w Blackpool. Wreszcie podobała mi się muzyka, więc to już połowa sukcesu.
Klub ma dwie sale, jedną na parterze, drugą na piętrze. Na dole są loże do siedzenia, w sumie dwa parkiety - jeden minus jest gorąco, nie ma klimy i wiatraków. Na górze jest o wiele chłodniej, do tego tak jak na dole są loże do siedzenia i patio, które znajduje się za drzwiami.
Jedno co mnie MEGA mega zdziwiło to to, że w łazience zobaczyłam panią z multumem kosmetyków, perfumów, szczotek i grzebieni do włosów. I teraz nie wiem, czy ona za pieniądze upiększała dziewczyny, które chciały, czy po prostu która chciała mogła poprawić sobie make up lub fryzurę. Przy najbliższej okazji na pewno zapytam. W Revolution rozwaliły mnie lusterka do make-up'u, a tu pani z całym możliwym arsenałem do upiększania.
Muzyka bardzo mi się podobała z tym minusem, że niektóre kawałki po 3-4 razy leciały, a przecież jest tyle nowych hitów. Albo dla nich są stare albo oni ich nie słuchają.
What do you talk about?, czyli zrozum Anglika i jego akcent. Zabawna sytuacja. Podchodzi do mnie koleś (Australijczyk jak się później okazało) i zaczyna nawijać. Gada w miarę wolno, wyraźnie, czaje o czym do mnie mówi. Jednak po chwili zaczynam marszczyć brwi i mówię, że go nie rozumiem. Po chwili rozmowy stwierdził, że na początku myślał, że znam angielski perfect, tylko jak zaczęłam mieć dziwny wyraz twarzy to stwierdził, że coś jest nie tak, i że nie kumam o czym do mnie mówi. Potem miałam okazje gadać z Angielkami i Anglikami i ni w ząb. Bełkoczą jak dla mnie. Niby kwestia osłuchania, ale ciężko. Chyba, że przez alkohol jakoś dziwnie mówią i język im się zaczyna plątać. Też jakaś teoria to jest. Mniej lub bardziej prawdopodobna ale jest. Jednym zdaniem what do you talk about?
Około godziny 2 zaczęło już pustoszeć w klubie, a o 3 mówili, że ostatnie kawałki będą grane. Anglicy szybko kończą imprezowanie ;) Najdłużej otwartym klubem jest Flamingo.
W skali od 1-10
Walkabout: 8,5
W sobotę odwiedzam kolejny klub, ale jeszcze nie wiem jaki. Może właśnie Flamingo? Zobaczymy gdzie mnie nogi poniosą, w domu na pewno siedzieć nie będę. A standardowo sobota równa się Grand Prix :D Can't wait.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz