Tradycji musiało stać się zadość. Standardowo w Lany Poniedziałek jak za starych czasów trzeba było wybrać się na żużel. Na początku miałam obejrzeć mecz w tv, ale dostałam od Izy sms, że mam się szykować na Toruń. Odwołałam wizytę u siostry i zaczęłam się pakować na Toruń. W mieście Kopernika rozgrywany był Mecz Charytatywny dla Darcego Warda pomiędzy Przyjaciółmi Darcego Warda a Get Well Toruń. Lepsi w tym spotkaniu okazali się ci drudzy, wygrywając 51:39.
Na Motoarenie im. Mariana Rosego, byłam pół roku temu na Grand Prix. Przerwa zimowa jest zdecydowanie za długa !!! Po prezentacji zawodnicy wyjechali w końcu na tor. Brakowało już żużla ojj bardzo. Tego hałasu, zapachu metanolu, atmosfery na stadionie.
Niepokonany na torze był Adrian Miedziński. W razie byl również Martin Vaculik, Greg Hancock oraz Chris Holder. Po pierwszym nieudanym biegu całkiem dobrze radził sobie Kacper Gomólski. Występu do udanych nie zaliczy Davey Watt oraz Paweł Przedpełski. Dla tego drugiego toruński tor powinien być atutem.
Droga powrotna trochę się dłużyła... z przyczyn (nie)znanych ;) w każdym bądź razie wesoło było. Na żużlu jest zawsze ciekawie. Każda wyprawa ma swoje historie, które czasami nie mogą ujrzeć światła dziennego ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz