sobota, 29 października 2016

Hurghada wita, czyli wakacje na spontanie cz.2

Czas na kolejny wpis dotyczący moich spontanicznych wakacji w Egipcie. Pierwszą część znajdziecie TUTAJ.

egipt, hurghada, sea world resort

Dni na wakacjach mijały według stałego rytuału. Śniadanie, basen, obiad, basen, naleśniki, pokój, kolacja, animacje. Pogoda cudowna <3 Słońce, słońce i jeszcze raz słońce. Dużo słońca. Z racji położenia geograficznego wcześnie było jasno, a o 17.30 już słońce zachodziło. Temperatura sięgała 37 stopni, ale szczególnie się tego nie odczuwało, ze względu na panujący klimat.

egipt, hurghada, sea world resort

W sobotę z Beata i Kasią wybrałyśmy się na małe zakupy i nad morze. Odwiedziłyśmy również aptekę, bo niestety słońce trochę za mocno nas przygrzało i trzeba było posiłkować się egipskim lekiem na oparzenia. Calamyl-D. Ja pokarałam się już w drugi dzień kiedy poszłam na aqua areobic... Ale dopiero po paru dniach doszłam dlaczego pieką mnie ramiona i czemu mam opalone ramiączka od stroju kąpielowego.

egipt, hurghada, sea world resort

Plaża znajdowała się na terenie Beach Albatros Garden Hotel, który znajdował się po drugiej stronie ulicy.
Na plażę kursował busik z naszego hotelu co pół godziny, ale my postanowiłyśmy iść ten kawałek drogi na pieszo. Nasz hotel miał wydzieloną strefę z leżakami. Niestety nie poszłam się wykąpać, bo słona woda na moje bolące ramiona byłaby jak gwóźdź do trumny.

egipt, hurghada, sea world resort

egipt, hurghada, sea world resort

egipt, hurghada, sea world resort

egipt, hurghada, sea world resort

W niedzielę z chłopakami poszliśmy się na  pokaz ognia, który naprawdę był godny uwagi i podziwu. Zdjęcia z pewnością tego nie oddają co filmiki. Nie byli to żadni dorośli mężczyźni, ale powiedziała bym, że młodzi chłopcy... Trudno oszacować wiek. Jeden z nich mały, chudy, dosłownie skóra i kości, ale to co pokazał to szczęka opadała. 



W poniedziałek miałam wybrać się na rejs na wyspę. Jednak w nocy zaczęłam się źle czuć... Dopadła mnie zemsta faraona. Wcale nie było mi do śmiechu. Zadzwoniłam do pani rezydentki, ale niestety rozmowa w połowie się urwała, bo skończyła mi się kasa na koncie. Jedna minuta połączenia kosztuje 8 złoty. Pieniądze dosłownie uciekają z konta. Pani rezydentka zadzwoniła na telefon pokojowy i powiedziała, że może mi przełożyć wycieczkę i, że egipski lek przywiezie mi dopiero jutro o 13. Oznajmiła mi, że Stoperan za wiele nie pomoże. Udałam się o 2 w nocy piętro niżej do chłopaków i poratowali mnie Nifuroksazydem. Po tym poszłam w kimno. Rano poszłam do dziewczyn i powiedziałam, że zostaje w hotelu. Z kolei od nich dostałam krople na żołądek. Później chłopacy przynieśli mi śniadanie, ciepłą herbatkę. Nie było co siedzieć w pokoju, zwlekłam swoje "zwłoki" nad basen i leżałam cały boży  dzień. Po kolacji byłam tak wypompowana z sił, że poszłam spać i spałam aż do 7:00 następnego dnia. Rano się obudziłam, pełna energii. Wrócił mi apetyty, więc śniadanie zjadłam na dwóch. Od razu byłam na strechingu, wodnym areobiku, tańcu brzucha.


Wieczorem na animacjach był pokaz akrobatyczny - osobiście nudził mnie... Poszliśmy na kabaret i zostaliśmy wybrani do odegrania scenki. "Wybrańcy" haha. Potem animatorzy zaprosili Karola i miał pokazywać to wszystko co animator. Udawali, że jadą samochodem - za kierownice służyły talerze. Talerz Karola był od spodu wysmarowany czarnym markerem. Udawali, że mają wypadek, trąbili dotykając dłonią spodu talerze i przecierając dłonią po twarzy. Uśmiałam się co niemiara. Karol nie miał o niczym kompletnie pojęcia, dopóki animator nie pokazał mu, że ma potrzeć tył talerze, wtedy stwierdził, że coś jest nie tak. Biedny Karol ;)


Jeśli chodzi o pokój to mieszkałam na samej górze, trochę schodów było do pokonania. Pokój sam w sobie podobał mi się. Duże łóżko, gdzie zajmowałam może 2/5, bo było wielkie. W TV był jeden polski program - Polonia i znalazłam jeszcze jeden kanał, gdzie leciały filmu po angielsku, więc nawet całkiem spoko. W pokoju znajdował się sejf, gdzie chowałam najcenniejsze rzeczy. Była również lodówka i klima. Obsługa sprzątająca zawsze czymś miłym zaskakiwała.



W czasie kiedy ja byłam na wakacjach było bardzo dużo Arabów na ośrodku. Egipcjaninie mieli ostatni tydzień wakacji, przed posłaniem dzieci do szkoły, do tego w poniedziałek mieli jakieś święto ofiarowania baranka czy coś a tym stylu. Podziwiałam te panie, bo ja bym tak ubrana od czubka głowy po same stopy nie wytrzymała... Serio. Niektóre to nawet skórzane rękawiczki nosiły. Jedno co mi się nie podobało, ale to nie tylko mnie kwestia tego, że nie szanowali jedzenia. Zachowywali się jakby pierwszy raz na oczy jedzenie widzieli. Tyle ile na ich talerzach zostawało, to ludzkie pojęcie przechodzi. Ja rozumiem, że wszystko all inclusive, ale bez przesady. Jedni to nawet dekoracje potrafili zjeść... Albo brać jedzenie, którego i tak potem nie jedli... Tragedia.


W środę popłynęłam na zaległą wycieczkę, ale o tym będzie osobny post. Wieczorem byłam zwiedzać centrum Hurghady i przejść się po promenadzie. Oczywiście, żeby wejść na promenadę trzeba było przejść przez bramki.  Wróciłam do hotelu, bo wieczorem byłam umówiona z chłopakami na moja pożegnalna imprezę. Ogółem miałam ogromny problem z plecami, w sumie z całą tylną częścią ciała, tak się spaliłam. Najwygodniej było mi stać... Pojechaliśmy na party do Hard Rock Cafe. To już mój trzeci Hard Rock w tym roku. Pierwszy w Warszawie, drugi w Manchesterze, a trzeci tu. Powiem Wam, że muzyka nawet nawet. klimat imprezy mi się podobał. W pewnym momencie nawet zrobiła się bitwa na tańce. Czułam się jak w jakiś filmie typu Street Dance.




Po powrocie do domu trochę pospałam, rano spakowałam się do końca i poszłam na śniadanie razem z Robertem. Karol śpioch spał. Wymeldowałam się pożegnałam z Robertem i ruszyłam w drogę na lotnisko. Kontrola zaczęła się już na wjeździe na lotnisko. Zaglądali nam do busa, następnie obchodzili bus w wykrywaczami. Kolejna kontrola była jak wchodziło się do budynku - przejście przez bramkę. Następnie zdałam bagaż, potem kontrola osobista. Nawet za gumą od spodni sprawdzali czy nic nie masz... Bezpieczeństwo na pierwszym miejscu u nich. Wszędzie, dosłownie wszędzie, ale wcale im się nie dziwie.

Widoczki z samolotu przepiękne. Cały lot do Poznania spałam. Budziłam się, przewracałam głowę na drugą stronę i spałam dalej. Z lotniska odebrała mnie siostra. Jeśli mam być szczera wcale nie żałuje mojego wylotu na wakacje. Jedyne co żałuję,to tego, że tak długo się na nie zbierałam.


2 komentarze:

  1. Zazdroszcze! Zdjęcia wyglądają cudownie, aż sama się rozleniwiłam ;)

    Pozdrawiam,
    czesctuola.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdjęcia są bardzo ładne, sama treść również jest świetnie napisana. Zazdroszczę takiego wypoczynku. Jedyne co bardzo mnie kuje w oczy to wygląd bloga. Mimo wszystko zajrzę tu pewnie jeszcze nie raz :)
    http://kanooshi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń