niedziela, 3 lipca 2016

BWB - BLONDYNKA W BLACKPOOL

Dzień dobry wszystkim z położonego 1338,49 km od Poznania Blackpool. Ten rok jest dla mnie przełomowym i należy do mnie, więc trzeba było zrobić coś innego, szalonego. Postawiłam na wlot z kraju do Anglii.

liverpool

Decyzję o wylocie podjęłam w grudniu, a bilety zakupiłam 29 stycznia. Im wcześniej się kupuje tym taniej. Lot z Poznania do Liverpoolu. Na początku myślałam tyle dni o mamo, min się obejrzałam zrobiło się 10 dni do wylotu, a potem to nie wiem kiedy i nastał dzień ostateczny. Pakowanie zaczęłam za tydzień do przodu. Na kilka dni przed rozpoczęłam operacje przytulanie (pożegnanie głupio brzmi) ze znajomymi. Było jeziorko, Skorzęcin i pizza. W sobotę poprzytulałam się z rodziną i o 18 wyruszyłam z tatą i kuzynem do Poznania. Wyloty miałam o 22:05, a na miejscu byłam o 23:25 czasu angielskiego (00:25 czasu polskiego). W Anglii jest godzina do tyłu. 

Na lotnisku obserwowałam zachód słońca. Podróż samolotem minęła spokojnie. Po jednej stronie była już noc, a po drugiej jeszcze było jasno. Podobnie było jak wracałam z Hiszpanii kilka lat wstecz. Widok na Liverpool nocą przypominał z góry cmentarz w Dzień Wszystkich Świętych (sorki za skojarzenie, ale to było pierwsze co mi na myśl przyszło). Panorama dużych miast z polu ptaka nocą wygląda przepięknie. Oklaskami podziękowaliśmy za bezpieczny lot i zaczęło się... Mój telefon odmówił współpracy. Wybieranie numery kończyło się komunikatem "Nie zarejestrowano sieci" i co tu zrobić ?!?! Zapytałam jednego Polaka, powiedział, że czasami tak jest ze mam poczekać. Jednak nic się nie zmieniło. Poprosiłam o pomoc pewną Polkę i użyczyła mi swój telefon. Musiałam skontaktować się z przewoźnikiem, który miał mnie odebrać. Odruchowo chciałam usiąść po prawej stronie ;) Jako pasażer dziwnie siedzi się po lewej stronie, nie mówiąc o jeździe. Po jakieś godzinie dotarłam do Blackpool. 


Bogu dziękuję, że ciuchy miałam w worku próżniowym, bo otworzył się szampon... ale dużo go nie wyleciało na szczęście. Poza tym wszystkie rzeczy w całości. Po południ wybrałam się z Klaudią na zakupy i miałam zonka przy kasie. Patrze na monety i... i nie wiem jaka jaką ma wartość. W domu, po głębszej analizie zobaczyłam, że każdy jest opisany, tylko małym druczkiem. 

Co mogę powiedzieć o Blackpool po pierwszym dni hmmm w takim mieście jeszcze nie byłam. Nie mam do czego go porównać. Niby taki Skorzęcin, ale w wersji miastowej, a nie leśnej i większe. 
Z mola widać w oddali Szwecję i Irlandię. Plusem jest to, że nie ma komarów i much, ale są za to gołębie i mewy. Nie wiem co gorsze. 


Jutro biznesy i inne rzeczy do pozałatwiania. W poniedziałek chcę się obudzić z motywacyjnym kopem do działania, bo to zrealizowania mam trzy plany ;) Z racji, że dziś niedziela nie mogę nic innego robić jak oglądać Ekstraligę żużlową ;) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz